29/11/2013

RECENZJA: Czekoladowy krem pod prysznic BingoSpa

Witajcie! Która z Was chciałaby żeby czekolada nie tuczyła? Dzisiaj chcę Wam przedstawić czekoladowy produkt, na który każda może sobie pozwolić bez obawy o linię. Notka szybka i na temat o kosmetyku, który towarzyszy mi od jakiegoś czasu podczas kąpieli, a mianowicie o czekoladowym kremie pod prysznic BingoSpa.

Żel pod prysznic pachnie gorzką czekoladą, mi ten zapach średnio pasuje, miałam nadzieję, ze będzie pachniał bardziej słodko, jakąś domieszką mleka, niestety się zawiodłam, dodatkowo wyczuwam wyraźną chemiczna nutę zapachową. Sam żel pod prysznic ma konsystencję rzadkiego budyniu czekoladowego, jest też takiego koloru, dobrze się pieni. Pachnie niezbyt intensywnie - co akurat w tym przypadku mi nie przeszkadza, bo zapach nie przypadł mi do gustu. Na ciele w ogóle zapach nie nie utrzymuje.

Jeśli chodzi o działanie myjące to bardzo dobrze sobie radzi z oczyszczaniem ciała, dobrze się pieni, wydajność typowa dla kosmetyków myjących. Piana jest delikatna, nie kremowa i gęsta jak u niektórych kosmetyków tego typu. Kosmetyk nie wysusza ciała, nie podrażnia, ale również nie ma działania nawilżającego, ale nie oczekuję tego od kosmetyku do mycia ciała - od tego są masła i balsamy do ciala, czy olejki.

Cena: ok. 12zł / 300ml
Ten produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą BingoSpa jednak nie wpływa to na moją ocenę produktu i przedstawia moje obiektywne zdanie na temat kosmetyku - jednak każdy ma inną skórę więc możecie mieć odmienne zdanie na jego temat.
Bardzo dziękuję firmie BingoSpa za udostępnienie mi tego produktu do testów.

Produkt na stronie producenta znajdziecie TUTAJ.

27/11/2013

RECENZJA: Lirene STOP CELLULIT

Witajcie! Każda kobieta chce wyglądać pięknie, jednak dla każdego pojęcie "piękno" oznacza co innego, dla mnie jest to ciało szczupłe, najlepiej ciało fit, ale nie umięśnione - przynajmniej nie u kobiety, bo wg mnie wygląda to źle - ładna buzia, zadbana cera, włosy, paznokcie. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam serię STOP CELLULIT marki Lirene, która w swoim zamyśle ma poprawiać nasz wygląd.
Szczerze? Nie wierzę w to, ze kosmetyk pozbawi nas cellulitu, aby pozbyć się tego nieprzyjemnego widoku trzeba ćwiczyć i odpowiednio się odżywiać, a kosmetyki przeciwko pomarańczowej skórce pomagają wg mnie co najwyżej ujędrnić i uelastycznić skórę. Jeśli jesteście ciekawi jak wygląda każdy produkt z tej serii to zapraszam na dzisiejszą notkę z krótką charakterystyką poszczególnych kosmetyków.

Cała seria przyjemnie pachnie, kremowo, delikatnie, wg mnie jest to mieszanka grejpfruta i pomarańczy. Opakowania całej serii są poręczne, przyjemne w użytkowaniu, wykonane z plastiku, solidne - nic się im nie stało przez cały czas używania, dobrze się otwierają, nie musimy się bać, ze połamiemy sobie paznokcie. Saszetka to wg mnie niezbyt fajne rozwiązanie - nie lubię kosmetyków do ciała pakowanych w ten sposób.
Serum ma zwartą konsystencję, gęstszą niż balsam do ciała z tej serii, jakby bardziej bogatą. Przyjemnie rozprowadza się go na ciele, nie pozostawia żadnego film na skórze, ani tłustego, ani lepkiego. Błyskawicznie się wchłania, przyjemny zapach kosmetyku długo utrzymuje się na skórze - używany wieczorem był wyczuwalny na skórze rano następnego dnia, również ubrania pachniały tym kosmetykiem . Jeśli chodzi o działanie to skóra po użyciu jest przyjemna w dotyku, aksamitna, a przy dłuższym stosowaniu przyjemnie nawilżona. Nie zauważyłam jednak ujędrnienia skóry, czy jej napięcia, tym bardziej jakiejkolwiek poprawy stanu cellulitu bym się nie spodziewała - jednak ja z cellulitem problemów nie mam, nie jest u mnie widoczny, chyba, że "zbiorę" skórę to wtedy pojawiają się niewielkie grudki, wiec na szczęście nie jest widoczny dla pośredniego obserwatora.

Aktywne serum antycellulitowe: 16,99 zł / 200 ml
Balsam ma lżejszą i bardziej lejącą konsystencję niż jego wyżej opisywany "brat", jednak jeśli chodzi o właściwości to niewiele różni się od swojego poprzednika. Wchłania się równie szybko, nie pozostawia żadnego filmu na skórze. Dobrze nawilża, ale również nie ujędrnia skóry, tym bardziej nie poprawia stanu skóry pod względem cellulitu. Wygładził skórę, stała się bardziej aksamitna, ale nic więcej, poza opisanym wcześniej nawilżaniem, nie zrobił z skórą.

Aktywny balsam antycellulitowy: 14,99 zł / 250 ml oraz 17,99 zł / 400 ml
Pięknie pachnący żel pod prysznic. Kosmetyk ma kolor pomarańczowy z zatopionymi niebieskimi kuleczkami, które nie są wyczuwalne podczas używania. Żel dobrze się pieni, i tak jak pisze producent skutecznie oczyszcza i odświeża skórę. Używanie tego produktu to przyjemność, niestety zapach kosmetyku nie utrzymuje się długo na skórze, jednak jeśli używamy całej serii kosmetyków to balsam, czy serum pomogą zachować nam ten zapach na dłużej. Nie uczula i nie wysusza skóry, pozostawia ją w normalnym stanie - nawilżenia też nie powinnyście się po nim spodziewać.

Antycellulitowy żel pod prysznic: 9,99 zł / 250 ml
Bardzo lubię wszelkiego rodzaju peelingi i ten kosmetyk pod żadnym względem mnie nie zawiódł. Ilość drobinek ścierających jest spora, a same drobinki są duże i ostre - takie jak w peelingu cukrowym. Zapach jest kremowy, nie utrzymuje się długo na ciele. Bardzo dobrze radzi sobie z wszelkimi suchymi skórkami na ciele. Po użyciu tego kosmetyku używałam balsamu z tej serii i skóra była zdecydowanie bardziej nawilżona i odżywiona, bez suchych skórek, aksamitna  w dotyku i bardzo miękka. Na pewno wrócę do tego peelingu ponieważ wg mnie jest bardzo dobry - wiadomo, że nie pobije peelingu kawowego własnej roboty, jednak jeśli chodzi o peelingi drogeryjne to ten zdecydowanie się wyróżnia spośród ich asortymentu.

Antycellulitowy peeling myjący: 11,99 zł / 200 ml
Przyzna szczerze, że nie używałam tej maski wg zaleceń z opakowania, gdzie napisane jest aby całość saszetki nanieść gruba warstwą na miejsca objęte cellulitem i pozostawić na około 15 min, a pozostałość po tym czasie wmasować. Ja używałam tego produktu jedynie na uda tak jak balsamu do ciała. Kosmetyk ten ma najbardziej zbitą konsystencję spośród nawilżaczy z tej serii - określiłabym tą konsystencję jako typową dla maseł do ciała. Niewielka ilość dobrze się wchłania i nie pozostawia żadnego filmu na skórze, a saszetka wystarczyła na 5 użyć na same uda. Skóra była przyjemnie nawilżona, gładka, napięta. Oczywiście nie zauważyłam działania antycellulitowego, bo tez nie używałam go wg zaleceń producenta. Jednak 5 zł za jednorazowy "zabieg" na nogi to wg mnie za dużo, tym bardziej, że jak już wcześniej pisałam nie wierzę w działanie takich kosmetyków. Myślę jednak, że po wysiłku fizycznym ta maska bardzo fajnie się sprawdzi.

Antycellulitowa kremowa maska do ciała: 4,99 zł / 25 ml

22/11/2013

Nietuzinkowy prezent ślubny.

Witajcie! Tak jak obiecałam wrzucam Wam pomysł na prezent ślubny, skromny upominek, aby nie było nudno - czyli odchodzę od pomysłu kartki z pieniążkami :) chciałam żeby Młoda Para miała jakąś pamiątkę od nas. 

Na początku nie miałam pomysłu na prezent, a nie chciałam dawać kompletu sztućców, czy sprzętu AGD, bo to wszystko strasznie oklepane, poszłam więc w inną stronę: personalizowanie ręczniki, które wykonała dla mnie Edyta z Nietuzinkowo. Kolor biały wydał mi się najrozsądniejszym pomysłem, a haft wykonany jest czerwoną nicią - na dużych ręcznikach są imiona Państwa Młodych, a na mniejszym jest data ich ślubu.

Państwo Młodzi prosili w zaproszeniu, aby zamiast kwiatów uraczyć ich winem, sama uważam, ze to super pomysł! Kwiaty zwiędną, a wino można pić i wspominać swój ślub i wesele :) tak samo podobają mi się akcje zbiórki zabawek dla dzieci. Postanowiłam więc przygotować ciekawą dekorację butelek - nie jest to mój autorski pomysł, moja siostra tak właśnie stroiła butelki wódki weselnej. 

Powiedzcie mi co sądzicie o moim pomyśle? PS. Kartka jest robiona obecnie więc niestety nie mam jeszcze jej zdjęć.

12/11/2013

Zoya PixieDust Fall 2013 - Carter

Znowu milczałam jakiś czas, będzie trzeba to nadrobić, z wielką chęcią pokażę Wam jaki lakier podbił moje serce. Pokażę Wam dzisiaj jaki manicure mam obecnie na paznokciach - nie jestem osobą, która ma nieprzeciętne zdolności w malowaniu paznokci, więc będzie raczej bez szału:
Niedawno spotkałam się z Anią z bloga B for Beautiful Nails, pokazywałam Wam na fan page bloga czym się zajmowałyśmy. Ale przypominam tutaj zdjęcie Ani robiącej zdjęcia na bloga - inne niż na fan page :)
Obie miałyśmy pomalowane paznokcie tym samym lakierem - cudownym Zoya PixieDust z serii Fall 2013 w kolorze Carter. Jest to fioletowy (fioletowo-grafitowa baza) piasek z glitterem koloru fuksji. Jest cudowny! Zdecydowanie przyciąga uwagę, wiele osób pytało mnie co mam na paznokciach. Po wyschnięciu lakier bazowy staje się matowy, jedynie brokat się "świeci". Pierwsza warstwa lakieru schnie szybciutko, druga troszkę dłużej - taka ilość lakieru pozwala na dokładne pokrycie płytki. Gdy akier zaczyna tracić fakturę piasku to można pomalować go lakierem bezbarwnym, który wg mnie wydobywa z bazy więcej fioletu :)

Jeśli pamiętacie jeszcze moje lakierowe posty (niezbyt dużo ich było w karierze bloga) to wiecie, że lakiery raczej nie trzymają się mojej płytki, ten na szczęście zaczął się ścierać tylko na końcówkach i wczoraj byłam zmuszona coś z tym zrobić i wyszło coś takiego jak wyżej.

Dzięki temu zdobieniu mogłam zobaczyć, czy są problemy z jego zmyciem - większych problemów nie ma. Jak widać żeby go odświeżyć wystarczy pomalować go bezbarwnym lakierem - jeśli się nie starł zbyt mocno. A wszystkie starte końcówki zabezpieczyłam czarnym lakierem, a na koniec pomalowałam również bezbarwnym lakierem - nie uważam się za speca od manicure ale z takimi paznokciami można wyjść do ludzi :) przynajmniej nie widać startych końcówek. Zdecydowanie lepiej wyglądałoby pomalowanie końcówek czarnym lakierem w koncepcji frencha - ale nie mam obecnie pasków do robienia takiego manicure a na pewno nie poradziłabym sobie z malowaniem ich "od ręki" :)

A teraz czas na zdjęcie samego lakieru :) (nie umiałam odpowiednio ustawić aparatu i większość zdjęć wyszło bardzo rozmazanych, to jedno jest takie w miarę okej)
A na koniec chciałabym pokazać Wam jaka piękna jest cała kolekcja jesiennych piasków Zoya:

06/11/2013

DENKO: Październik 2013

Witajcie :) początek kolejnego miesiąca jest tradycyjnie podsumowaniem. Dzisiaj notka o denku, a jeśli jesteście ciekawe to pojawi się również notka z akcją przeżyj miesiąc za 50 zł - z 2 miesięcy, ponieważ ostatnio jej nie opublikowałam, więc, czy wydałam więcej niż określona kwota w akcji dowiecie się za niedługo.
W tym miesiącu zużycia są przeciętne, jedynie kosmetyki używane codziennie, o większości już pisałam na blogu, o kilku notka pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni. Oczywiście podaj krótką charakterystykę produktu, oraz odsyłam do pełnej notki, jeśli taka pojawiła się na blogu.
1. Blend-a-med, 3D White.
Moja ulubiona pasta do zębów, miałam różne warianty, nie zmienię na inne. 

2. Lirene Aktywny balsam antycellulitowy.
Notka pojawi się w najbliższym czasie.

3. Lirene Antycellulitowy żel pod prysznic.
Notka pojawi się w najbliższym czasie.

4. Timotei with Jericho Rose Szampon Moc i Blask.
Szampon pięknie pachnie i spełnia swoje zadanie w pełni - dla mnie taki produkt ma myć włosy i z tym sobie doskonale radzi ten kosmetyk. Pełna recenzja pojawiła się TUTAJ.

5. Oceania Shower Gel Anti Stress.
Żel pod prysznic o zapachu lawendy i patchuli. robi wszystko czego wymagam od żelu pod prysznic - myje, nie wysusza i jest śmiesznie tani - idealny gdy musimy oszczędzać.

6. Bath & Body Works - gentle foaming hand soap.
Mydło do rąk, które dostałam na spotkaniu blogerek. Nazwa kitchen lemon jest jak najbardziej na miejscu - pachnie podobnie do płynu do mycia naczyń. Atomizer zamienia żółty płyn w delikatną piankę do mycia rąk. Zapach utrzymuje się dosyć długo na dłoniach, a sam produkt dobrze myje dłonie, radzi sobie z tłustymi plamami na rękach.

7. Lirene Youngy 20+ pianka myjąca do twarzy i oczu.
Pianka średnio radzi sobie z kosmetykami wodoodpornymi, a nawet ze zwykłym eyelinerem, czy tuszem do rzęs. Jedynie zmywa delikatny makijaż. Nie wysusza buzi i nie pozostawia żadnego filmu na buzi. Pełną recenzję tego produktu znajdziecie TUTAJ.

8. Żel do higieny intymnej - Joanna NATURIA - Ekstrakt z kory dębu.
Żel ma zapach...leśnego odświeżacza powietrza + mydła. Nie przeszkadza mi ten zapach, ale nie każdemu będzie on pasował. Jednak uważam, że produkty takiego typu powinny być bezzapachowe. Konsystencja okej i dobrze się pieni. Dobrze myje i odświeża, nie podrażnia i nie wysusza. Recenzja pojawiła się TUTAJ.

9. Spirytus salicylowy. (2 buteleczki)
Do czego i dlaczego używam tego produktu zdradzę Wam za niedługo.

10. NailTek II.
Zestaw, który podbił moje serce. Niestety zgęstniał i nie nadaje się już do użytku, obecnie doraźnie używam Eveline 8w1 ale moje paznokcie są już w dużo lepszym stanie. Pełną recenzję produktu znajdziecie TUTAJ.

11.  L`Oreal - Casting Creme Glos, odżywka ochrona i blask. 
 Odżywka dołączana do farby, bardzo fajna, jej zapach utrzymuje się bardzo długo na włosach, zdarzało mi się umyć głowę następnego dnia a zapach odżywki dalej był na włosach wyczuwalny bardziej niż szamponu, którym tego dnia myłam głowę! Pomaga przy rozczesywaniu włosów, nie odciąża ich, wydobywa z nich piękny blask. Włosy są aksamitne, miękkie w dotyku.

12. Sylveco Lekki krem brzozowy.
Świetny kosmetyk, nawet dla osób męczących się z trądzikiem, dobrze nawilża, nie zapycha, świetnie nadaje się pod makijaż. Pisałam jego recenzję jakiś czas temu - TUTAJ ją znajdziecie. Gdy wykończę zapasy kosmetyków na pewno do niego wrócę.

13. Biovax A+E serum wzmacniające.
Serum pomagało w rozczesywaniu włosów. Przy regularnym stosowaniu włosy stały się bardzo "sypkie" i miękkie, aksamitne w dotyku, błyszczące zdrowym blaskiem. Serum nie powodowało nadmiernego przetłuszczania się włosów. Nie miałam problemu z rozdwajającymi się końcówkami więc nie wiem jak serum sobie z nimi radzi. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z serum, dało lepsze efekty niż typowy jedwab do włosów. Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ.

PRODUKTÓW PEŁNOWYMIAROWYCH:  14
PRÓBEK: 1

A jak Wasze zużycia z poprzedniego miesiąca?

03/11/2013

NIEKOSMETYCZNIE: Dafi - Dzbanek filtrujący Atri 2,4l.

Dzisiejszy post nie jest postem kosmetycznym, chociaż każdy z nas wie jak ważne jest odpowiednie nawadnianie organizmu, oraz, że często problemy z cerą mogą być spowodowane nieodpowiednim odżywianiem. Od kilku lat w moim rodzinnym domu posiadamy stacjonarny filtr wody, więc oczywista koleją rzeczy było to, że w akademiku posiadam również filtr wody, ale w wersji dzbanka filtracyjnego. Moja siostra przychodziła do naszego domu rodzinnego po wodę z filtra - daleko nie miała, mieszka na przeciwko. Naturalna koleją rzeczy było to, że to właśnie ona dostała ode mnie dzbanek do testów.
Ze spraw technicznych: dzbanek wykonany jest z solidnego, ale lekkiego plastiku, ma pojemność 2,4l, jednak mieści w sobie max. 1,2l wody przefiltrowanej. Jego kształt jest przystosowany do przechowywania go na półce w lodówce zlokalizowanej na jej drzwiach. Część gdzie nalewamy wodę bezpośrednio z instalacji wodociągowej jest u mnie koloru granatowego i jest matowa, jednak są inne wersje kolorystyczne, przedstawione na końcu notki. Dolna część to miejsce na przefiltrowaną wodę i jest przezroczysta. Całość przykryta jest granatowym "wieczkiem" gdzie znajduje się otwór przez który wlewamy wodę, którą chcemy przefiltrować. Jest również wskaźnik zużycia filtra. Sam filtr, który wykorzystywany jest w tym dzbanku wystarcza na około 30 dni używania. Samo filtrowanie odbywa się szybciutko - po chwili mamy przefiltrowaną wodę. Dziubek dzbanka jest przykryty, a otwór odchyla się, gdy wylewamy z niego wodę.
Mojej siostrze zależało głównie na usunięciu twardości z wody, która przeszkadzała w sprawnym używaniu ekspresu do kawy. Dodatkowo używa tej wody do przygotowywania napoi ciepłych i zimnych. W związku z tym może powiedzieć, że dzbanek ten skutecznie usuwa twardość wody - w ekspresie nie pojawia się biały nalot kamienia, w czajniku również. Dodatkowo zniknął kożuszek spowodowany twardością jaki pojawiał się na przykład na kubku herbaty. 

Woda ta również nadaje się bezpośrednio do picia, ma przyjemny smak, zapach - chlor został z niej usunięty. 

Fakt, że dzbanek otrzymałam od firmy Dafi na spotkaniu śląskich blogerek na Jesiennej Herbacie Blogerskiej (tutaj znajdziecie relację ze spotkania) nie ma żadnego wpływu na moją opinię o produkcie.

A Wy używacie jakiś urządzeń do filtrowania wody?

02/11/2013

Blogowe jesienne wietrzenie zasobów kosmetycznych :)

Witajcie, planowo notka miała być inna, ale niestety moja siostra jest w pracy i nie wiem, czy uda mi się dzisiaj stworzyć dla Was takiego posta. tymczasem chciałabym przypomnieć Wam o małej wyprzedaży blogowej. Na Facebooku pojawiły się rzeczy, które chcę sprzedać, teraz wrzucam je też na bloga. Oczywiście dodam za niedługo zakładkę przenoszącą Was do tego posta i będę go sukcesywnie uzupełniać. Moje pytanie jest takie: wrzucać też ubrania? Mam kilka sukienek, w których już nie chodzę (bo byłam kilka razy w nich na weselach na przykład i najzwyczajniej w świecie leżą w szafie, a wg mnie nie wypada iść na wesele w tym samym - szczególnie jeśli część gości weselnych już widziało kreację ;p), a może któraś z Was szuka kreacji na wesele/studniówkę/zabawę sylwestrową/zabawę karnawałową.

Ceny podlegają negocjacji! W cenę nie jest wliczony koszt przesyłki! Jeśli jesteś zainteresowana/zainteresowany to proszę o maila na asiablog.pl@gmail.com
LOVELY - MAXI LIPS WITH MARINE COLLAGEN
Niesamowicie kuszące usta o głębokim, seksownym połysku, który dodatkowo wzmagają refleksy świetlne to wszystko dzięki błyszczykowi Maxi lips with marine collagen. To błyszczyk do ust z kolagenem morskim, którego formuła nadaje efekt optycznie zwiększonych i pełniejszych ust dzięki zawartości naturalnego kolagenu morskiego, który zapewnia ustom bioochronę, silną regenerację i nawilżenie. Zawiera wit.E oraz olej jojoba o działaniu natłuszczającym.
Piękny kuferek firmy Sephora, używany był do przechowywania biżuterii, w środku 2 wysuwane szufladki, na górze 2 przegródki, jest również lusterko podświetlane diodami. Z razie zainteresowania podeślę więcej zdjęć na maila.
CZERWONA KONICZYNA 
Uzupełnia dietę w izoflawony. Izoflawony łagodzą objawy występujące w okresie okołomenopauzalnym związane z niedoborem estrogenów, takie jak uderzenia gorąca, zaburzenia snu, niepokój, zlewne poty. Doskonale znana roślina o czerwono-różowych kwiatach, które zdobią łąki w Polsce i innych częściach Europy, jak również w Ameryce, Azji, a nawet Afryce. Kwiaty i liście tej popularnej rośliny są bogate w witaminy, minerały oraz istotne dla układu krążenia izoflawony, które są od wieków stosowane w zielarstwie. 

KORZYŚCI: Produkt bogaty w witaminy i niezbędne minerały. Wspomaga kondycję układu sercowo-naczyniowego. Zapewnia dawkę izoflawonów wspomagających układ krążenia. 

SPOSÓB DZIAŁANIA: Kwiaty i liście czerwonej koniczyny stanowią wspaniałe źródło magnezu, miedzi, wapnia, chromu, żelaza, fosforu i witamin A, B kompleks oraz C. Koniczyna zawiera również izoflawony, w tym genisteinę (obecną również w soi). Izoflawony to naturalne fitoestrogeny, które mogą wspomagać układ sercowo-naczyniowy oraz kondycję układu krążenia, zwłaszcza u kobiet. 
Essence, Breaking Dawn, Pigment do oczu.
Sypki pigment do oczu dostępny w trzech prawie czarnych odcieniach i jednym złotym wyczarują fascynujący makijaż a la Bella Swan. Używając pigmentów pojedynczo bądź łącząc kolory można zaskoczyć wszystkich ciekawymi efektami makijażowymi - od subtelnie lśniących po intensywne błyszczące. Dostępne w 4 kolorach. 
Sleek MakeUp Eyeliner w płynie Dip It
Sleek Dip It Eyeliner idealnie podkreśla kształt oczu. Charakteryzuje się wysoką jakością, utrzymuję się ponad 12h. Tradycyjny miękki pędzelek zastąpiono utwardzoną pianką o specjalnie wyprofilowanym kształcie, która pozwala wykonać profesjonalną kreskę. Wykończenie makijażu jest wyjątkowo gładkie i proste. Produkt jest bardzo trwały, konsystencja płynu nie jest rzadka, dzięki czemu się nie rozmazuje.Pojemność: 4ml.

01/11/2013

RECENZJA: Lirene Aqua Cristal - nawilżający płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu.

Witajcie! Ostatnio ciężko mi znaleźć czas na regularne pisanie bloga, a bardzo nie lubię wrzucać notek, które nie spełniają pewnych moich standardów - mam nadzieję, że teraz się troszkę to zmieni i znajdę więcej czasu na pisanie. Dzisiejsza notka w całości poświęcona jest płynowi micelarnemu, którego używałam niedawno. Podczas, gdy moje rzęsy były przedłużane musiałam odstawić wszelkie mleczka i żele do demakijażu - było mi z tym ciężko, ponieważ przyzwyczajona byłam do zmywania makijażu żelem.
Produkt zamknięty jest o zgrabnym opakowaniu o pojemności 200 ml. Kosmetyk dobrze leży w ręce, a zamykanie jest szczelne, ale również dobrze się otwiera (z pewnością nie połamiemy sobie na nim paznokci), otwór dozujący pozwala na aplikację potrzebnej ilości produktu na wacik, na szczęście nie wylewa się dużo produktu przez dziurkę. Opakowanie jest przezroczyste, ale kosmetyk jest koloru niebieskiego, doskonale widać ile produktu pozostało w opakowaniu. Szata graficzna opakowania jest przyjemna dla oka, na odwrocie zostały zamieszczone wszystkie potrzebne informacje. Kosmetyk pachnie przyjemnie, kremowo (chyba nie ma takiego określenia zapachu, ale tak się mi on kojarzy).

No to teraz czas na działanie produktu. Używa się go przyjemnie, nie zostawia filmu na buzi, ani lepkiego, ani tłustego. Nie podrażnia oczu, ani cery, nie uczula. Jednak niestety nie daje rady ze zmywaniem makijażu - z lekkim sobie poradzi, ma już problemy z tuszem, oraz z eyelinerem, czy ciemnymi cieniami, efekt pandy murowany. Odświeża buzię, radzi sobie z resztkami makijażu, w związku z tym raczej nazwałabym ten kosmetyk tonikiem, a nie płynem micelarnym do demakijażu, bo pod względem demakijażu poległ na całej linii.
Skład: Aqua, Glycerin, Poloxamer 188, Polysorbate 20, Sisodium Ricinoleamido MEA-Sulfosuccinate, Ethylhexylglycerin, Lonicera Caprifolium Flower Extract, Citric Acid, Lonicera Japonica Flower Extract, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Parfum, Linalool, Butylphenyl, Methylproponial, Limonene, CI 60730, CI 42090.

Cena: ok. 14 zł/ 200 ml

Chciałam zapytać jakie płyny micelarne polecacie? Co jest godne uwagi jeśli chodzi o demakijaż?

 ___________________________________________________________________________
Ten produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą Lirene jednak nie wpływa to na moją ocenę produktu i przedstawia moje obiektywne zdanie na temat kosmetyku - jednak każdy ma inną skórę więc możecie mieć odmienne zdanie na jego temat.
Bardzo dziękuję firmie Lirene za udostępnienie mi tego produktu do testów.