26/09/2013

RECENZJA: Sylveco Lekki krem brzozowy

Witajcie, dzisiejszy post dotyczy pielęgnacji twarzy. Chyba każda z nas zdaje sobie sprawę jak ważne jest odpowiednie dobranie kremu do twarzy - często zdarzało mi się, że kremy powodowały wysyp niespodzianek (najczęściej te, które zawierają parafinę - teraz unikam tego składnika kremów) lub przesuszenie skóry (matujące). Dzisiaj chciałabym Wam pokazać krem, który otrzymałam na ostatnim spotkaniu blogerek kosmetycznych w Katowicach w jakim brałam udział.
Ekstrakt z kory brzozy pobudza syntezę włókien sprężystych w naszej skórze, ksylitol natomiast utrzymuje w niej odpowiedni poziom stężenia kwasu hialuronowego, wiążącego wodę i pobudzającego wzrost nowych komórek. W lekkim kremie brzozowym to wyjątkowe połączenie składników o działaniu silnie nawilżającym i ujędrniającym sprawi, że skóra przesuszona, odwodniona, czy zmęczona odzyska miękkość i gładkość. 

Hypoalergiczny lekki krem brzozowy jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery wymagającej regeneracji. Zawiera ekstrakt z kory brzozy, który dzięki właściwości pobudzania syntezy kolagenu i elastyny, zwiększa sprężystość skóry i skutecznie opóźnia procesy starzenia. W kremie zastosowano połączenie ekstraktu z aloesu oraz ksylitol o działaniu wybitnie nawilżającym i zmiękczającym. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Dodatek witaminy E zabezpiecza ją przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu. 
WSKAZANIA: do pielęgnacji skóry odwodnionej, przesuszonej, zmęczonej, narażonej na działanie czynników szkodliwych (słońce, dym tytoniowy). Na noc lub w okresie zimowym, w celu pewniejszej ochrony i szybkiej regeneracji, dobrze jest stosować również krem brzozowy z betuliną.

Codziennie rano nakładać na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Wieczorem zaleca się uzupełniające stosowanie kremu brzozowego z betuliną. Termin przydatności kosmetyku po otwarciu: 6 miesięcy.

Skład/INCI: Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Ksylitol,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Olej jojoba,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Alkohol benzylowy,  Betulina,  Witamina E,  Ekstrakt z aloesu,  Alantoina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, Lupeol,  Kwas oleanolowy,  Kwas betulinowy.

Cena: ok 25 zł / 50 ml
Krem dostajemy w kartoniku, na którym znajdziemy wszystkie informacje zamieszczone powyżej, design jest miły dla oka. Produkt zamknięty jest w plastikowym opakowaniu typu air less - po czym poznać takie opakowania? Po dziurce w spodzie opakowania. W środku jest tłoczek, który się podnosi w momencie używania "pompki" - dzięki takiemu rozwiązaniu wykorzystamy kosmetyk do końca, nie musimy rozcinać opakowania i aplikacja jest bardzo higieniczna ponieważ do środka nie dostają się bakterie z powietrza, dzięki czemu krem zachowuje lepiej swoje właściwości. Jedyną wadą jest to, że buteleczka jest nieprzezroczysta i możemy kiedyś się bardzo zdziwić, że produktu już nie ma w opakowaniu. Pojemność: 50 ml - większa niż standardowych kremów.

Sam krem ma bardzo przyjemną lekką konsystencję, jak wskazuje jego nazwa, jest aksamitny, niewielka ilość pozwala na pokrycie całej twarzy - jedna pompka wystarcza na buzię i szyję. Nie polecam stosować zbyt dużą jego ilość ponieważ wystąpią problemy z jego wchłonięciem - pozostawia wtedy białą warstwę na buzi, która "zasycha", chciałam nakładać go grubszą warstwą na noc, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Krem jest bezzapachowy, koloru białego.
Produkt nałożony w odpowiedniej ilości wchłania się szybko w cerę, pozostawia ją lekko świecąca, ale z tym poradzi sobie najzwyklejszy puder matujący. Nie zostawia jednak żadnego filmu na skórze. Nie podrażnia, nie uczula, nie spowodował wysypu niespodzianek na twarzy. Obecnie jestem na etapie pozbywania się niedoskonałości i przez to moja skóra ma tendencję do suchości, z czym radzi sobie świetnie ten krem - używam go rano i wieczorem. Razem z moja kuracją na pryszcze poprawił znacznie stan mojej cery. Nadaje się pod makijaż, nie powoduje skrócenia czasu trwałości makijażu, ani nie powoduje zważenia się podkładu na buzi. Jeśli chodzi o wydajność to używam go od 2,5 miesiąca i jeszcze coś zostało w opakowaniu, nie wiem jednak ile.

25/09/2013

RECENZJA: Vipera Tri Tone nr 134

Witajcie! Wieczorową porą przygotowałam dla Was posta, a po jego publikacji zabieram się za pisanie kolejnych ponieważ czekają mnie bardzo napięte dni i chciałabym mieć napisane notki w zapasie - chociaż do końca miesiąca, później nie wiem jak będzie wyglądała sprawa z internetem, zobaczymy jak admin się upora z wszystkim.

Także według planu zamieszczonego jakiś czas temu zapraszam dzisiaj na posta z kolorówką. Tym razem Was zaskoczę kolejny raz - nie będzie o podkładzie, a o cieniach do powiek, które dostałam na marcowym spotkaniu blogerek Fashion Trends. Jeśli jesteście ciekawi co sądzę o trio z Vipery to zapraszam na dzisiejszy post.
Profesjonalnie opracowane zestawy cieni perłowych, matowych i z drobinkami. Kompakt emocji i elegancji we współczesnym stylu. Kombinacje barw tworzą harmonijny makijaż oczu. Cienie są luksusowo gładkie, idealnie przylegają do powiek. Formuła gwarantuje trwałość makijażu przez wiele godzin.

Cena: ok. 15zł / 3,75g
Produkt zamknięty jest w niewielkiej kasetce z przezroczystym wieczkiem, dołączony jest aplikator w formie pacynki, z tyłu opakowania znajdziemy jedynie informacje o firmie i o zestawie kolorystycznym cieni. W jednej "paletce" znajdziemy 3 cenie - wszystkie w moim produkcie maja perłowe wykończenie. Kolory jakie posiadam to: fiolet, mięta i brzoskwinia. Już nieraz mówiłam, że nie lubię cieni o wykończeniu perłowym.
Jeśli chodzi o aplikację to cienie są słabo napigmentowane, kolory nałożone na powiekę nie różnią się bardzo od siebie kolorem. Ich perłowość nie jest nachalna, nie ma brokatu w ich strukturze. Ciężko nałożyć je równą warstwą, ciężko się je rozciera i łączy z sobą, czy z innymi cieniami. Szybko znikają z powieki, baza pod cienie nie pomaga w tym względzie.

24/09/2013

RÓŻNOŚCI: przypomnienie o konkursie i promocji oraz małe zmiany w wyglądzie bloga.

Witajcie! Czas mnie troszeczkę goni, więc musicie mi wybaczyć małe zaniedbywanie bloga, mam nadzieję, że za kilka dni wrócę do pisanie regularnych postów, ponieważ całkiem nieźle mi to szło :) Weekend i ostatnie dni spędziłam bardzo miło, ale też trochę męcząco. Teraz jedynie załatwić ostatnie sprawy w rodzinnych stronach i można wracać do miasta, w którym studiuję - już się nie mogę doczekać, chociaż przeprowadzka jak zawsze będzie ciężka. Prawdopodobnie wszystkie posty, które pojawią się od jutra do 01.10.2013 będą pojawiać się automatycznie - zaraz biorę się za napisanie części postów, więc wszystkich którzy zaglądają na mojego bloga za pośrednictwem fanpage zapraszam do codziennego zaglądania na bloga - mogą się nie pojawiać notki na Facebooku (nie wiem jak będzie z dostępnością internetu, oraz jakie ja będę miała możliwości czasowe odnośnie czasu spędzonego przed komputerem).

Tymczasem zapraszam Was na konkurs, który kończy się za parę dni (po kliknięciu w zdjęcie zostaniecie przeniesieni do odpowiedniego miejsca - konkurs na Facebooku).
Dodatkowo przypominam o promocji na rzęsy (tutaj również po kliknięciu w zdjęcie zobaczycie szczegóły).
Zmiany w wyglądzie bloga są u mnie bardzo bardzo bardzo częste, tym razem postawiłam na nagłówek, na którym jestem ja :) co myślicie?

19/09/2013

RECENZJA: Under Twenty Anti! Acne Intense termoaktywny peeling wygładzający.



Witajcie! Przyszedł czas na recenzję kosmetyku, który za niedługo trafi do torby z zużytymi produktami. Jeśli jesteście ciekawi co sądzę o produkcie marki Under Twenty to zapraszam do dzisiejszej notki. Jak zapewne wiecie "Under Twenty" od jakiegoś czasu już nie jestem, co nie oznacza, że chętnie sięgam po kosmetyki tej serii ponieważ borykałam się dosyć długo z trądzikiem - piszę w czasie przeszłym ponieważ udało mi się w znacznej mierze poprawić stan cery, ale o tym innym razem :)
24h INTENSYWNIE PRZECIW TRĄDZIKOWI- skuteczna pielęgnacja skóry z widocznymi zmianami trądzikowymi.


Efekty działania:
Specjalistyczny peeling, który doskonale oczyszcza, wygładza i odświeża skórę. Produkt przy aplikacji daje efekt rozgrzania, który wzmacnia działanie kosmetyku. Skuteczność zawdzięcza połączeniu aktywnych substancji przeciwtrądzikowych oraz substancji aktywnie wygładzających.
Składniki aktywne:
Czynnik termoaktywny - działa wygładzająca, wzmacnia działanie peelingujące 
Cząsteczki peelingujące - peelingują i złuszczają naskórek.
Potwierdzona skuteczność:
Wygładza 89%
Sprawia, że skóra staje się jedwabista 81%
Skutecznie i delikatnie oczyszcza 85%
Odświeża skórę 93%
Zmniejsza widoczność porów i niedoskonałości
*wyniki testów dermatologicznych na skórze z niedoskonałościami

Stosowanie: Na zwilżoną skórę twarzy nanieś niewielka ilość peelingu, masuj przez około 1-2 minut, a następnie spłucz woda. Peeling podczas aplikacji, dając efekt rozgrzania, zwiększa właściwości dogłębnego oczyszczania skóry. PRODUKT NIE ZAWIERA WODY.
Produkt zamknięty jest w miękkiej tubce, która stoi na zamknięciu, całość produktu dzięki temu może spłynąć po ściankach, ale nie pozwala na to konsystencja produktu, o której później. Tubka miękkością przypomina opakowanie pasty do zębów, otwór dozujący jest odpowiedniej wielkości, a zamkniecie na początku ciężko otworzyć, jednak później przychodzi to z większą łatwością. Opakowanie jest nieprzezroczyste, nie widać ile produktu pozostało w opakowaniu, jedynie po lekkości tubki możemy to określić.
Sam produkt jest nieprzezroczysty, biały, z niezbyt dużą ilością niebieskich cząsteczek peelingujących, zauważyłam, że gdy produkt się kończy, zwiększa się ilość drobinek. Konsystencja jest gęsta, w związku z tym czasami ciężko go wycisnąć z opakowania. Jest aksamitny, dobrze się go rozprowadza na wilgotnej twarzy, a uczucie ciepła utrzymuje się jedynie kilka sekund i na początku mnie zaskoczyło, ze jest taki intensywne, ale bardzo przyjemne. Zapach jest silnie mentolowy, nie każdy lubi ten zapach, mi bardzo pasuje.
Jeśli chodzi o działanie peelingu to po pierwsze nie nazwałabym tego produktu peelingiem, ponieważ niebieskie drobinki peelingujace nie sprawdzają się w tej roli - są zbyt delikatne, i jest ich mało. Po rozsmarowaniu kosmetyku należy kilkakrotnie twarz przetrzeć mokrymi dłońmi, aby zmyć kosmetyk, na początku ręce się ślizgają, a później możemy już usunąć kosmetyk z buzi. Jak pisałam wcześniej efekt rozgrzewania utrzymuje się jedynie chwilkę i jest zaskakująco intensywny. Skutecznie oczyszcza buzię z zabrudzeń oraz z makijażu. Nie zauważyłam żeby eliminował suche skórki, delikatnie pomaga przy leczeniu niespodzianek - ale nie są to jakieś zachwycające rezultaty. Cera stała się bardziej gładka i milsza w dotyku. Po zmyciu mam wrażenie odświeżonej cery, myślę, że stoi za tym mentol wyczuwany w zapachu.
______________________________________________________________________

Ten produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą Under Twenty jednak nie wpływa to na moją ocenę produktu i przedstawia moje obiektywne zdanie na temat kosmetyku - jednak każdy ma inną skórę więc możecie mieć odmienne zdanie na jego temat.
Bardzo dziękuję firmie Under Twenty za udostępnienie mi tego produktu do testów.

18/09/2013

RECENZJA: Vipera - Correcteur 4U Look Smooth.



Witajcie, dziś nadszedł czas na kolorówkę. W zeszłym tygodniu pokazałam kolejny podkład, a tym razem odbiegnę od fluidów, ale niezbyt daleko - chciałabym przedstawić Wam korektor Vipera - Correcteur 4U Look Smooth. Jeśli jesteście ciekawi jakie jest moje zdanie na temat tego kosmetyku to zapraszam Was do dzisiejszej notki.
Nowy korektor firmy Vipera został opracowany przez francuskich specjalistów.Jego zadaniem jest maskowanie cieni pod oczami, rozświetlenie i wygładzenie skóry okolic oczu, kamuflowanie miejscowych niedoskonałości cery oraz naczynek (wersja zielona). Dzięki zawartości emolientów korektor wtapia się w skórę, nie zostawia smug i zapewnia miękką aplikację, a także pielęgnuje skórę. Witamina E nawilża i działa antyrodnikowo, filtr UV chroni przed szkodliwym działaniem słońca.Korektor jest bardzo trwały, nie zmienia koloru w ciągu dnia bez względu na warunki atmosferyczne i zmiany oświetlenia.
Korektor zamknięty jest w poręcznym opakowaniu, a sam kosmetyk wysuwamy z opakowania. Produkt, który posiadam jest w odcieniu zielonym i ma eliminować wszystkie zaczerwienienia. Jest dosyć twardy, ale kremowy, ciężko mi opisać jego konsystencję. Bardzo łatwo można przesadzić z ilością jaką zaaplikujemy i wtedy będą problemy z jego zakryciem. Radzi sobie całkiem dobrze z zaczerwieniami na płatkach nosa, czy między brwiami, jeśli chodzi o czerwone wypryski to wg mnie nie nadaje się ponieważ do pełnego zakrycia należy dać go sporą ilość i po jakimś czasie kolor "wydostaje" się spod podkładu, co nie wygląda zbyt fajnie.
Korektor nie wysusza cery, ale podkreśla suche skórki, jednak jest delikatnie tłusty, co nie będzie pasować osobom z cerą tłustą, czy mieszaną. Polecam go na zaczerwienienia, czy widoczne naczynka, ponieważ niewielka jego ilość maskuje drobne zaczerwienienia. Przy niewielkiej ilości nie jest widoczny pod podkładem, nie ściera się. Jednak, gdy jest nałożona grubsza warstwa to po pierwsze ciężko go zakryć podkładem, po drugie podkład szybko "znika" z takiego miejsca i przebija się zielony kolor korektora. Korektor nie uczulił, nie podrażnił, nie zapchał. Krycie ma dosyć mocne - łatwo z nim przesadzić, więc należy uważać z aplikacją.
 

17/09/2013

RELACJA: Przedłużanie rzęs metodą 1:1 + PROMOCJA DLA WAS!



Witajcie! Każda kobieta chce olśniewać firanką rzęs, piękne rzęsy często wystarczają, aby podkreślić piękno kobiety. W swoim makijażu dziennym obecnie stawiam na minimalizm, gdzie główną rolę odgrywają piękne rzęsy. Między innymi dlatego zdecydowałam się na przedłużanie rzęs metodą 1:1.
Jakiś czas temu skontaktowała się ze mną Kasia z NEWLASH.PL i zaproponowała przedłużanie rzęs metodą 1:1. Chciałabym Wam dzisiaj opisać sam zabieg, jak również przybliżyć podstawowe metody pielęgnacji rzęs przedłużanych tą metodą, aby w końcu pokazać Wam jaki efekt uzyskałam. A notkę odnośnie tego, jak długo rzęsy u mnie "wytrzymały" i jak wpłynęły na stan moich naturalnych rzęs pojawi się po ich uzupełnianiu - czyli jak już widzicie, jestem zadowolona z efektu, skoro planuję ich dopełnianie :)
ZABIEG:
Na zabieg przedłużania udajemy się bez makijażu oczu, ja wybrałam się nie malując się w ogóle. Następnie Kasia pokazała mi grubości rzęs i mogłam wybrać jakie mi odpowiadają, wybrałam średnie, kolejnym krokiem było zmierzenie moich rzęs i dobranie odpowiedniej długości rzęs - Kasia wybrała rzęsy o długości 8 mm, 9 mm i 10 mm (czyli od wewnętrznego kącika oka doklejane były te najkrótsze, a w zewnętrznym -najdłuższe) i podkręceniu B. Teraz można było przystąpić do samego zabiegu. Pierwszym krokiem było podklejenie dolnych rzęs specjalnymi płatkami - od tego momentu miałam zamknięte oczy - oraz odtłuszczenie ich specjalnym preparatem. Następnie, do każdej mojej naturalnej rzęsy, przyklejana była jedna syntetyczna (poliestrowo-jedwabna) na całej długości rzęsy. Rzęsy przyklejane są ok 1 mm od powieki, nie są przyklejane bezpośrednio do niej, bo przecież rzęsy rosną. Przy pomocy specjalnej spiralki Kasia wyczesywała rzęsy, które nie zostały jeszcze przedłużone, aby jak najwięcej z rzęs przedłużyć - robiła to na zmianę, raz jedno oko, raz drugie. Gdy efekt był zadowalający rzęsy zostały pokryte preparatem o nazwie Professional Sealer - jest to preparat stosowany na zakończenie aplikacji, który ma za zadanie zamknąć, uszczelnić i wzmocnić wiązanie kleju. Niewielka ilość preparatu  wystarcza, aby nadać rzęsom połysk oraz idealna trwałość. Następnie ściągamy płatki i czekamy, aż wszystko wyschnie, otwieramy oczy i podziwiamy efekt :) 

Kasia pracuje na produktach Secret Lashes, Noble Lashes i Nouveau Lashes i posiada w swojej ofercie wiele grubości i długości rzęs, które pozwalają na indywidualne podejście do klientek i uzyskanie jak najlepszego efektu.

PIELĘGNACJA:
A teraz czas na zalecenia odnośnie rzęs. Bezpośrednio po zabiegu należy unikać kontaktu rzęs z wodą (przez 24h), preparaty używane podczas zabiegu potrzebują ok. 48h, aby w pełni spełniać swoje funkcje - w tym czasie należy unikać gorącej wody, korzystania z sauny, basenu, czy solarium, unikamy tarcia rzęs podczas mycia twarzy i demakijażu oczu, a rzęsy osuszamy jedynie poprzez delikatne przyłożenie chusteczki higienicznej.

Na co dzień należy pamiętać, aby do demakijażu używać wyłącznie beztłuszczowych preparatów - płynów micelarnych oraz bawełnianych patyczków, do czesania i układania rzęs stosujemy specjalną spiralkę, którą otrzymujemy po zabiegu (jest to ta sama, którą Kasia wyczesywała moje rzęsy podczas zabiegu), nie stosujemy wodoodpornych tuszów do rzęs - w moim wypadku tusz poszedł w niepamięć, jedynie dolne rzęsy delikatnie tuszuję. Natłuszczanie oczu, pocieranie oraz pociąganie rzęs skróci ich żywotność. Powinniśmy zrezygnować z podkręcania rzęs zalotką, czy wykonywania henny. W żadnym wypadku nie należy samodzielnie usuwać rzęs, spowodować to może ich uszkodzenie i trudności w ich regeneracji - można je usunąć jedynie przy użyciu specjalnego preparatu przez wykwalifikowaną osobę.

PAMIĘTAJ, ŻE:
Naturalna rzęsa żyje około 2 miesięcy, kiedy jedna z rzęs wypadnie, natychmiast zastępowana jest nową. Więc efekt utrzymuje się około 2 miesięcy, a z uzupełnianiem będzie trwał tak długo jak tylko zechcesz! Naturalne rzęsy rosną, wypadają i są zastępowane przez nowe w cyklu 60 do 90 dni. W okresie od 2 do 4 tygodni około 1/3 naturalnych rzęs wypada, a razem z nimi te, które zostały przyklejone. Dlatego dla podtrzymania  efektu zaleca się uzupełnianie po około 3-4 tygodniach. Przedłużone rzęsy nie osłabiają naturalnych rzęs oraz nie powodują ich przedwczesnego wypadania.
MOJA OPINIA:
A teraz to, co chyba Was najbardziej interesuje, czyli moje zdanie na temat zabiegu. Zabieg jest bezbolesny i przyjemny, porozmawiałam z Kasią na temat bloga, był ze mną też mój K. jako fotoreporter i też rozmawiał z nami. Więc szybko czas nam minął, a samo zakładanie rzęs trwało około 2h. Myślę, że gdyby nie to, że rozmawialiśmy, na pewno bym zasnęła tym bardziej, że wstawałam tego dnia o 5 rano, i lubię jak ktoś mnie mizia po twarzy :). Nieprzyjemne jedynie było ściąganie płatka spod oczu, ale to było do przewidzenia, w końcu skóra pod oczami jest bardzo delikatna, oprócz tego nie czułam żadnego dyskomfortu. 

Po otworzeniu oczu nic mnie nie piekło, a rzęs w ogóle nie czułam, dopiero jak spojrzałam w lusterko to zobaczyłam piękne, ale naturalnie wyglądające rzęsy. Obecnie jestem pytana jakiego tuszu do rzęs używam, co jest dla mnie najlepszym świadectwem na to, że rzęsy nie wyglądają nienaturalnie. Na razie zauważyłam, ze wypadła jedna rzęsa. Rzęski się nie plączą, ale mimo to zawsze rano i wieczorem je przeczesuję, oraz gdy się pomaluję, aby usunąć z nich osypany cień do powiek, czy puder. Pierwsze zmywanie eyelinera było katorgą, dlatego zapytałam na Facebooku jaki płyn micelarny poradzi sobie z nim i wg Waszych rad zakupiłam micel z Biedronki i od tego czasu demakijaż oczu z przedłużanymi rzęsami jest przyjemnością! Wszystko schodzi bez problemów :)

Kasia jest certyfikowaną stylistką rzęs i zna się na rzeczy - od 5 lat zajmuje się rzęsami i jest absolwentką szkoły wizażu Biar Beauty Group I i II stopnia oraz szkoleń z zakresu przedłużania i zagęszczania rzęs metoda 1:1 Nouveau Lashes oraz blink&go. U Kasi zabieg przedłużania kosztuje 150 zł.
(niestety zdjęcie na otwartym oku jest robione kompaktem, a nie lustrzanką, zapomniałam zrobić takie zdjęcie wcześniej)

PROMOCJA DLA WAS!
Z całego serca mogę ją polecić, tym bardziej, ze przygotowałyśmy dla moich czytelniczek rabat 50 zł na pierwsze zakładanie rzęs! Zabieg odbywa się w Chorzowie (woj. Śląskie) i wystarczy, że podczas umawiania się na zabieg powiecie Kasi, że czytacie mojego bloga. TUTAJ znajdziecie kontakt.


Promocja trwa od dzisiaj do 17.10! (czyli przez miesiąc :) )

Bardzo dziękuję Kasi za wykonany zabieg i zapewniam Was, ze mimo tego, że była to forma współpracy moja opinia jest w pełni obiektywna. Zapraszam Was na stronę Kasi oraz na Fan Page na Facebooku.

16/09/2013

RECENZJA: Joanna NATURIA.



Witajcie! Jakiś czas temu otrzymałam kolejną paczkę od Pani Pauliny reprezentującej markę Joanna, tym razem znalazło się w niej 5 produktów o pojemności 100 ml każdy - pamiętam jak buteleczki z 100 ml peelingami Joanny były innego kształtu - o okrągłym dnie (takie walce), obecne opakowania są miniaturkami pełnowymiarowych opakowań. Fajne wyjście na wyjazd - wrzucamy 100 ml opakowanie do kosmetyczki (kosmetyki wystarczają na max. 2 tygodnie), które jest w sam raz na urlop. Wszystkie produkty pochodzą z serii Joanna NATURIA.
Naturia body to linia kosmetyków do pielęgnacji ciała. Kosmetyki te pozwalają odkryć piękno naszego ciała przy pomocy ekstraktów naturalnych, znanych ze swoich dobroczynnych właściwości. W ofercie posiadamy też kosmetyki do pielęgnacji twarzy, które pozwolą Ci poczuć przyjemne nawilżenie i blask zdrowej cery.
Szampon do włosów - Joanna NATURIA - Pokrzywa i zielona herbata.
Receptura tego szamponu została opracowana, aby pielęgnować włosy przetłuszczające się i normalne. Oparta jest na bazie ekstraktów z pokrzywy i zielonej herbaty, dzięki czemu wzmacnia włosy i działa antyłojotokowo, tonizująco i przeciwzapalnie. Szampon sprawia, że włosy odzyskują sprężystość, puszystość i blask. Są miękkie i delikatne w dotyku oraz mniej się przetłuszczają.

Szampon pachnie ziołami, nie nachalnie, zapach nie utrzymuje się długo na włosach. Ma konsystencję typowego szamponu, niestety średnio się pieni, przez co należy użyć większą ilość niż zazwyczaj. Niestety plącze bardzo bardzo bardzo włosy - bez odżywki się nie obędzie, chyba, że chcemy pozbyć się połowy włosów :( w związku z tym nie mogę się wypowiedzieć o właściwościach jakie szampon ten posiada, ponieważ nigdy nie używałam go solo. Wiem jednak, że dobrze oczyszcza włosy. Gdyby nie plątanie ich byłby fajnym produktem.

Wydajność: ok 10 dni / 100 ml
Odżywka do włosów - Joanna NATURIA - Pokrzywa i zielona herbata.
Nowa odżywka Naturia powstała w oparciu o starannie dobrane składniki naturalne, które pielęgnują włosy przetłuszczające się i normalne. Dzięki zawartości pokrzywy, która działa antyłojotokowo i tonizująco oraz zielonej herbaty, wykazującej silne właściwości przeciwzapalne i wzmacniające, włosy są lekkie i pełne energii, stają się puszyste, sprężyste i miłe w dotyku.

Odżywka pachnie delikatniej niż szampon, jest dosyć rzadka - ale nie przeszkadza to w aplikacji, wręcz ją ułatwia, ponieważ jest to odżywka bez spłukiwania. Nie pamiętam kiedy ostatni raz używałam odżywek bez spłukiwania, zdecydowanie jestem fanką tych, które należy spłukać, zawsze boję się, że taki produkt obciąży moje włosy. Ta odżywka nie obciąża włosów, pomaga w rozczesywaniu - bez jej pomocy miałabym problem, aby rozczesać je po szamponie opisanym wyżej. Mam wrażenie, że po jej użyciu włosy schną dłużej. Suche włosy są miękkie i lśnią. Nie puszą się. Wystarczy niewielka ilość odżywki, aby pokryć całe włosy.

Wydajność: ok 3 tyg / 100ml
Peeling myjący - Joanna NATURIA - Truskawka.
Peeling myjący o owocowym zapachu doskonale wygładza i odświeża ciało. Specjalnie dobrana receptura zawiera nawilżający ekstrakt z truskawki oraz drobinki ścierające, które usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka. 
Wspaniałe rezultaty: 
-  Oczyszczona i odświeżona skóra
-  Gładsza i milsza w dotyku
-  Przyjemnie pachnąca

Już nie raz mówiłam, że darzę wielką sympatia peelingi do ciała. Ulubieńcem jest zdecydowanie peeling kawowy, niedawno do niego dołączył peeling Palmers. Produkt Joanny jest czerwonego koloru i posiada mnóstwo drobinek ścierających - przezroczystych, które ciężej dostrzec, ale ścierają bardzo fajnie i czarnych, w mniejszej ilości, ale są widoczne. Kłóciłabym się co do zapachu, wg mnie ten peeling pachnie poziomką, a nie truskawką! jednak uwielbiam i jeden i drugi zapach, zatem używanie go było przyjemnością. Poziom ścierania bardzo fajny - jestem zadowolona. Dobrze myje. Przyjemny produkt. Zapach nie pozostaje na ciele, a szkoda. Skóra staje się milsza w dotyku, aksamitna, gładka, a problem suchej skóry znika.

Wydajność: ok 5 użyć / 100g
Żel pod prysznic - Joanna NATURIA - Grejpfrut i pomarańcza.
Żel pod prysznic Naturia o świeżym owocowym zapachu zapewnia doskonałe odprężenie i oczyszczenie ciała. Specjalnie opracowana receptura zawiera ekstrakty z grejpfruta i pomarańczy, które działają nawilżająco i odżywczo. 
Wspaniałe rezultaty: 
-  Dokładnie oczyszczona i odświeżona skóra
-  Delikatna i miła w dotyku
-  Subtelnie i przyjemnie pachnąca

Żel jest koloru żółtego i pachnie pięknie cytrusami! Zdecydowanie uwielbiam jego zapach i żałuję, że utrzymuje się niezbyt długo na ciele, chociaż z drugiej strony po kąpieli zawsze używam balsamu do ciała, czy innego produktu, który ma nawilżyć moją skórę. Dobrze się pieni, dobrze myje. Nie wysusza skóry. Wydajność typowa dla produktów tego typu. PRODUKT SPEŁNIA MOJE OCZEKIWANIA JAKIE STAWIAM PRODUKTOM MYJĄCYM - ma myc i ładnie pachnieć, tyko takie warunki stawiam żelompod prysznic.
Żel do higieny intymnej - Joanna NATURIA - Ekstrakt z kory dębu.
Delikatny żel do higieny intymnej Naturia body przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji sfer intymnych, zapewnia ochronę i długotrwałe uczucie świeżości. Aktywne składniki działają odświeżająco i pielęgnująco: kora dębu – wykazuje działanie przeciwbakteryjne i wspomaga leczenie stanów zapalnych skóry i błon śluzowych a kwas mlekowy – utrzymuje właściwy, lekko kwaśny odczyn pH skóry, zmniejszając prawdopodobieństwo wystąpienia infekcji.

Żel ma zapach...leśnego odświeżacza powietrza + mydła. Nie przeszkadza mi ten zapach, ale nie każdemu będzie on pasował. Jednak uważam, że produkty takiego typu powinny być bezzapachowe. Konsystencja okej i dobrze się pieni. Dobrze myje i odświeża, nie podrażnia i nie wysusza.

Wydajność: ok. miesiąc / 100ml
________________________________________________________________________________
Ten produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą Joanna jednak nie wpływa to na moją ocenę produktu i przedstawia moje obiektywne zdanie na temat kosmetyku - jednak każdy ma inne potrzeby więc możecie mieć odmienne zdanie na jego temat.
Bardzo dziękuję firmie Joanna za udostępnienie mi tego produktu do testów.


Fan page Joanna KLIK

15/09/2013

RECENZJA: DHC Mineral Mask.



Dzisiaj niedziela i czas na notkę o maseczce, które leżą sobie w jednym pudełku i czekają na zużycie :) Już jakiś czas temu zaczęłam testować maseczkę DHC, miałam kilka saszetek i mam o niej wyrobione już zdanie, jeśli jesteście ciekawi co sądzę o tej maseczce, to zapraszam do dzisiejszej notki.

Maseczka oczyszczająca do twarzy z zawartością bentonitu, glinki kaolinowej oraz ekstraktu z alg Chlorella, aloesu oraz morwy. Pozostawia skórę odświeżoną, promienną i miękką w dotyku.

Cena: 39$ (ok 125 zł) / 100g (3.5 oz.)
Maseczka zamknięta jest w saszetce (5g), ale również dostaniemy ją w tubce 100g i to jest jej pełnowymiarowe opakowanie. Saszetka wystarcza na dokładne pokrycie całej twarzy. Maseczka ma przyjemny zapach, charakterystyczny dla masek posiadających w składzie glinki. Kolor zielony, konsystencja zwarta, dosyć gęsta, ale aksamitna, dobrze rozprowadza się na twarzy, dosyć szybko zastyga na twarzy dlatego radze trzymać ją na buzi zalecane 5 minut, ponieważ nie powinno się dopuścić do tego, aby taka maska zaschła na buzi - ewentualnie możemy spryskać twarz (po nałożeniu maseczki) wodą termalną, aby opóźnić jej zasychanie.
Jeśli chodzi o działanie to zauważyłam następujące rezultaty: zauważyłam, że zdecydowanie redukuje wszelkie zaczerwienienia, wypryski stają się mniej zaognione i redukuje ich wielkość, nie radzi sobie jednak z wągrami. Nie mam problemów z rozszerzonymi porami, więc nie wiem jak sobie z nimi radzi. Nie powoduje uczucia ściągnięcia cery, nie piecze. Zmiękcza i wygładza cerę.
__________________________________________________________________
Ten produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą DHC jednak nie wpływa to na moją ocenę produktu i przedstawia moje obiektywne zdanie na temat kosmetyku - jednak każdy ma inną skórę więc możecie mieć odmienne zdanie na jego temat.
Bardzo dziękuję firmie DHC za udostępnienie mi tego produktu do testów.